poniedziałek, 22 września 2014
The great thing with a little nothing
Życie.. po co ono jest skoro ledwo co sie zaczęło to już kończy ??? Nikt nie rozumiał co siedziało w głowie Amelii. Nikt nie rozumiał jaka była, ale jaka była na prawdę.
~ Przyjechałam do szpitala, zaparkowałam i czym prędzej pobiegłam do recepcji
-Przepraszam gdzie są teraz państwo Rose - powiedziałam szybko, a kobieta popatrzyła się na mnie dość dziwnie. Swoje okulary spuściła do połowy nosa i w końcu sie do mnie zwróciła
- A jesteś kimś z rodziny - powiedziała jakbym miała mnóstwo czasu
-Jestem ich córką! Mieli wypadek i jakby pani mogła ruszyć tą główką i powiedzieć mi gdzie są!- wrzasnęłam , przez co podskoczyła
- Spokojnie są w pokoju nr 643 na 2p.
-Dobra dzięki - i pognałam na schody bo nie miałąm czasu szukać windy
Szłam długim korytarzem. Unosił się typowy zapach szpitalny nie to żeby coś ale bardzo go lubię, lecz w tym momencie nie on był najważniejszy lecz moi rodzice !
W końcu znalazłam wskazany numer. Lekko zapukałam i uchyliłam drzwi. Przeraziłam się. Zauważyłam mojego tatę w gipsie od stóp do głowy. Gdyby nie stytuacja w jakiej sie znalazł nawet śmiesznie to wygląda.
Podeszłam do jego łóżka. W pokoju nie było mamy. Za to puste miejsce na jej łóżko. Wzięłam krzesełko i usiadłam koło taty. Leciutko chwyciłam go za wystające palce.
- Tatusiu wszystko będzie dobrze. Spokojnie. -powiedziałam. W tym momencie wszedł lekarz. Coś nie miał jakiejś najlepszej miny. Poprosił bym na sekundkę wyszła. Co więc zrobiłam zamykając drzwi jeszcze raz spojrzałam na tatę i uśmiechnęłam się do niego.
-Pani Rose jak mniemam.-powiedział
-Tak- odpowiedziałam dość spokojnie. Hmm musze przyznać że bardzo miły się wydaje
-Jak pani sama widzi, pani ojciec wyszedł nie całkiem lecz cało z tego straszliwego wypadku.
- Tak. Widze. Co z moją mamą??
Spojrzał najpierw na przechodzącą pielęgniarkę a potem na mnie .
- Niestety jej obrażenia były zbyt poważne a jej stal ledwo stabilny
- Co pan chce przez to powiedzieć ! Jak to były?! - nic nie rozumiem on chyba nie chce powiedzieć ze .. nie - Niestety pani matka nie żyje. Jest nam bardzo przykro. Wraz z całym personelem składamy kondolencje. - powiedział i odszedł. Tak po prostu odszedł. Poczułam jak osówam się na zimną podłogę. Oparłam głowę o kolana i płakałam. Tak po prostu płakałam.
~~*~~ Mike
Właśnie z chłopakami oglądamy TV. Chris jak zwykle zmienia co sekunde kanały.
- Wypadek na krajowej 326 . Dwie osoby w ciężkim stanie trafiły do szpitala rejonowego. Prawdopodobnie jadący z naprzeciwka kierowca czarnej BMW zjechał na przeciwny pas ruchu, co spodowało zderzenie czołowe. Ofiarami z tego co nam wiadomo są Kathrine i Paul Rose. Dalsza część materiału dzisiaj o 9 [pm]. - Usłyszałem głos prezenterki. Rose przecież tak mają na nazwisko rodzice Ame... i nagle wszystko ułożyło się. Dlatego tak gnała, z piskiem opon popędziła. Może powinienem pojechać do niej.
- Chłopaki zamiast sie nudzić może pojedźmy sprawdzić, kto to ? - zaproponowałem
-Serio nie masz co innego do roboty niż jeżdżenie do szpitali i sprawdzanie kto to ? - Chris jak zwykle optymistyczne podejście do wszystkiego.
- Mi pasuje.- Odezwał się Mark.
Wzieliśmy bluzy z kapturem, telefony i okulary przeciwsłoneczne mimo że było późno. Wyszliśmy tylnim wyjściem i pomaszerowaliśmy do zaparkowanego na rogu ulicy naszego, Range Rover'a Discovery
i ruszyliśmy w strone szpitala. Ujrzałem jej auto. To musieli być jej rodzice!
----------------------------------------------------------- Hej misiaczki mam nadzięje, że rodział się spodobał. Oczywiście przepraszam za wszelkie błędy.
Postaram dodawać już systematycznie rozdziały. Możliwe że w tygodzniu albo ostatecznie w weekendy.
niedziela, 21 września 2014
Subskrybuj:
Posty (Atom)