poniedziałek, 3 lutego 2014
I am strong. Really?. No
Mieliśmy zaczynać drugą ,,serie,, lecz nie było to nam dane..
Dzień dobrzy moi mili uczniowie. Mówi wasz dyrektor. Jeden z waszych kolegów ma do przekazania pewną bardzo ważną wiadomość. Dziękuje. Hej wszystkim nazywam się Mike Nicholson... i chcę powiedzieć coś pewnej bardzo ważnej dla mnie osobie - słychać było ,że się denerwował lecz zbytni nie obchodziło mnie to, dziewczyny zaczęły sie zastanawiać o co chodzi, ale raczej najbardziej zastanawiało je to o O KOGO CHODZI?- Przepraszam, bardzo przepraszam wiem jakim jestem idiotą, żęby nie odzywać się przez ten czas , przepraszam- i głos mu sie łamał z każdym kolejnym słowem. A ja? Tylko oczy mi się zaczkliły. Ne wiedziałam co robić - przepraszam również za to, że Cię tak skrzywdziłem, że przeze mnie musiałaś tak cierpieć.. Kiedy ja ... - i zamilkł nic, cisza jak makiem zasiał -Kiedy ja dobrze się bawiłem i nie przejmowałem tobą. Prosze wybacz mi, Amelio wybacz. - oczy wszystkich na sali skierowane były na mnie. A sama nie wytrzymałam i łzy mi poleciały. Nikky do mnie podeszła, lecz szybkim krokiem ją wyminęłam i pobiegłam na korytarz w stronę wyjścia.
- Amelio stój, słyszysz zatrzymaj się - krzyczała nauczycielka
- Bo co ? - stanełam i odwróciłam sie do niej
- Bo to szkoła i masz sie stosować do panujących tu reguł
- Możesz wsadzić sobie te reguły gdzieć. - odwróciłam sie na pięcie i szybkim krokiem poszłąm do głównych drzwi. Najwidzoczniej ją zamurowało. Chwyciłam za klamkę od drzwi, gdy usyszałam, że znów mnie ktoś woła. To był ten głos.
- Ej zaczekaj. Proszę
- Nie mam zamiaru- trzasnęłam mu drzwiami przed nosem. Sama rozpłakałam sie i pobiegłam w strone murka koło szkoły, koło którego było drzewo. Usiadłam i dałam upust emocjom. Po paru minutach ktoś usiadł koło mnie, nic sie nie odzywał. Spojrzałam na tą osobe. Jak sie okazało był to Mark.
- Chcesz jednego ?- wyciągnął paczke papierosów
- chętnie , dzięki
Po czym dał mi zapalniczkę i zapaliłam. Od razu sie uspokoiłam i wyluzowałam.Dlaczego on mi to robi? Czemu chcę żebym mu wybaczyła? tysiąc pytań na sekunde lecz ani jednej odpowiedzi.
-Dlaczego on to zdrobił? - odezwałam sie w końcu?- Sam przecież nie wiem nikt mi nic nie mówił.
- Pewnie wszyscy sie będą zamartwiać biednym Nicholsonem, a ja bede ta dziwna.
- Ej spokojnie. Wszystko będzie dobrze. Nie boisz się że ktoś cię zobaczy.
- A co jest tu ktoś ze szkoły
- Raczej nie
- No widzisz sam .
- Ale czy ty widzisz tego gostka tam ?? Z aparatem ?
- I co z tego ?
- A to z tego że to paparazzi.
- O fack, trzymaj sie, nara- wstałam przeczesałąm włosy ręką i śmigiem pobiegłam w stronę domu.
~~
Super - pomyślałam- przecież nie mam kluczy.Zwolniłam tempo kiedy znalazłam sie na początku uliczki. Myśl Ame myśl, jakby sie tu do domu dostać - z rozmyśleń wyrwał mnie głos piszczących dziewczyn pod domem tego gnojka. Spuściłam głowe i zbliżałam sie spokojnym krokiem do furtki mojego domu. Zamiast kierować sie w stronę głównych drzwi, poszłam za dom ,aby sprawdzic czy taras jest otwarty. Szlak by to trafił ,zamknięty , są jeszcze okna. I nagle przypomniało mi sie że zostawiłam otwarte okno w kuchni. Podstawiłam jedno z krzeseł ogrodowych , popchnęłam lekko okno i weszłam niczym ninja do pomieszczenia. Pobiegłam do swojego pokoju w celu przebrania się. Wróciłam na dół do kuchni i zroiłam sobie jedzenie. Usiadłam w salonie na kanapie i włączyłam TV. Jak zwykle nic ciekawego. Skakałam po kanałach, aż dotarłam na jakiś serwis informacyjny.
- Dwie osoby są w bardzo ciężkim stanie. To cud że żyją.- mówił prezenter
- OMG... współczuje -pomyślałam. Kiedy pokazywane były okolica, samochód i różne inne rzeczy zdawało mi sie że skąś to znam. -To takie samo auto jakie maja moi..rodzice.. zaraz który dzisiaj jest ? szybko wbiegłam do kuchni i spojrzałam na kalendarz. Mieli wrócić dopiero jutro rano. Pobiegłam szybko po laptopa i wróciłam do salonu. Właczyłam mapy i wpisałam miejce wypadku i miejsce naszego zamieszkania.Nie mogłam w to uwierzyć.. To była odległośc jaką zapewne mieli pokonać. Serce mi zamarło. Odłożyłam laptopa i wziełam iPhone'a. Wybrałam numer do mamy. Pierwszy sygnał, nic trzeci dalej nic zrezygnowana rozłączyłąm sie. Wybrałam numer do taty. Znów powtórka z rozrywki. Żadnego kontaktu. Tylko.. głucho w telefonie. Zrezygnowana podkurczyłąm nogi i czołem oparłam sie o kolana. Łzy bezsilności zaczeły mi lecieć. Nagle zadzwonił telefon.
- Halo - powiedziałąm niepewnie
- Dzień dobry , komenda główna policji aspirant Jack Hogan, czy dodzwoniłem sie do pani Ameli Rose ?
- Tak to ja, co chodzi
- Mianowicie o pańskich rodziców..
~~*~~
Hej słodziaki. Sorki że tak późno dodaje ale niestety szkoła mi nie pozwala... Chodzi o to że w tym tygodniu i w przyszłym mam mnóstwo sprawdzianów i kartkówek na które trzeba się nauczyć. Oczywiście przepraszam za wszystkie błędy. Mam nadzieje że rozdział się podoba. Szykujcie sie na kolejny rozdzialik w weekend, spróbuje napisać perspektywe Mike'a [trzymajcie kciuki].
Zglądajcie od czasu do czasu na TEN BLOG. Kocham Was .Do następnego rozdziału . Buziaczki ♥
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Online playing is a separate entity, and is taken 우리카지노 into account illegal in the nation
OdpowiedzUsuń